Stepaszka

 *

Raz, dwa, trzy. Raz, dwa, trzy. Pani Basia, pani Viola, pani Ola, z grupy 50 plus, czyli seniorek: -Znikają żylaki! Cellulit! I problemy! – mówią. I namawiają na buty z blaszkami. -Step to świetna terapia dla ciała i ducha – mówią. Wiadomo: stepki, wesoła muzyka i jak mawia Jiřina: zero smalczyka (tłuszczu).
Raz, dwa, trzy. Raz, dwa, trzy. Pani Basi wraca młodość, pani Oli radość życia, pani Violi smukłe ciało. Na stepie żadnej zresztą nic nie może wyrosnąć, jak na stepie, bo cały czas są w ruchu. Wszystko zadeptują: problemy, biznesy i stresy. Nie tylko kobiety.

Jiřina Nowakowska: -Kiedyś przed Bożym Narodzeniem przyszedł pan Jurek. Myślałam, że chce zapisać na zajęcia wnuczkę. Okazało się, że sam chce nauczyć się stepowania, przy „Deszczowej Piosence”. Kocha musicale i chce pokazać rodzinie, że on też potrafi. Nauczył się i pokazał.

À propos mężczyzn: stepują kobiety, które mają męża, czy narzeczonego albo nie. Zaleta stepowania jest też taka, że do stepu wcale nie potrzeba partnera, tak jak do tanga. Jak mawia Jiřina Nowakowska: -To jest taki taniec, że nie musisz mieć faceta.

Niezależnie od związków poza parkietem stepują i kobiety i faceci. Ci, którzy mają 50 plus i ci, którzy mogli by być ich wnukami, dziećmi. Ci, którzy muszą dojeżdżać spod Warszawy trzema autobusami i którzy mieszkają tuż obok. Ci, którzy mają wszystko i ci którzy nie mogą za dużo wydać na stepki.

 *

Nie chodzi jednak przecież o blaszki, tylko o rytm. O zespolenie się z tym rytmem dla duszy i ciała. I o coś jeszcze. Jiřina: -Chodzi o mobilizację. Nienawidzę prowadzić zajęć dla zajęć. Chodzimy i pracujemy nad koncertem w czerwcu, jest motywacja i mobilizacja. Nie stukanie dla stukania.
Jest występ, jest sens. Jiřina: – Ludzie się spinają. Pracują. Prostują, nie garbią. I zmieniają. Do tego dochodzą emocje: wiadomo pokaz, przyjdzie rodzina. Jest sens, to jest pokonywanie barier (nieśmiałości, sprawności itd.), a potem jest radość.

To właśnie radość jest odpowiedzią na step. Jiřina: -Z tego, że się za-stepowało dla przyjaciół, cioci na imieninach, czy na naszych występach: w grudniu na święta i w sali koncertowej na Elektoralnej w czerwcu przed wakacjami, gdzie niektórzy mężowie rosną z dumy ze swoich żon na dwa metry.

Na dwa, na trzy, a niektórzy na cztery. Jiřina Nowakowska czuje wtedy, że to co ją pcha do przodu i nie pozwala spuścić głowy, że step, ma sens. I że to dobrze, że ją coś popycha i nie pozwala zwolnić, mimo, że jak to w życiu, zdarzają się zakręty. I to nie raz, nie dwa, ale czasem trzy.
 
Jiřina: -Musi być coś, co nas napędza. Cały czas każe coś robić: wymyślać, nie dać się. Ja zawsze miałam step. W Polsce śmiałam się, ale i wypłakałam morze łez, ale dzięki temu, że coś mnie pchało, umiałam się podnieść -mówi. Nie daje się więc i przekazuje step dalej.

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.

Zamknij