Oswoić DDA

*

Klaudia: Kto zainicjował ten związek? Oczywiście, że ja. On nigdy nie zrobiłby pierwszego kroku.  Na początku był strach i niepewność. On nie wiedział co robić. Chodził zmieszany, mówił, że mnie kocha, ale związek to zobowiązanie, on nie jest gotowy, nie może mi nic obiecać, bo sam nie wie czego chce, że się pogubił i potrzebuje czasu itd. Ten początek to był jakiś koszmar. Ciężko mi było go zrozumieć.
Magda: To było w ogóle bez euforii. Nie tak jak normalnie, kiedy zaczyna się związek między dwojgiem ludzi. Mówił do mnie: A może nie widujmy się codziennie, tylko co drugi dzień… Mówił, że chce niby chce ze mną być, ale bez zobowiązań i… że nie będę z nim szczęśliwa. Tak. To ja pierwsza wyszłam z inicjatywą. Po pierwszym spotkaniu zaproponowałam kolejne. Na tych początkowych randkach „autował się”. Potrafił przez kilka godzin nie powiedzieć słowa.
Karina: Jak tylko zaczęliśmy się spotykać od razu mówił, że mnie kocha i że weźmiemy ślub. Trochę mnie to martwiło, bo było o wiele za wcześnie na takie deklaracje. Wydaje mi się, że tęsknił wtedy za miłością i za bliskością. Był szczęśliwy, że mnie spotkał. Bardzo mu zależało.
Magda: Musiałam go długo oswajać – jak jakieś zwierzątko. Przekonywać, że będąc z kimś nic złego mu się nie stanie, że nie zabiorę mu jego wolności. Bał się tego wszystkiego co się między nami działo nazwać po imieniu. Słowo: związek, miłość nie przechodziło mu przez gardło. To ja pierwsza powiedziałam mu, że go kocham.

*

Klaudia: Miał mnóstwo braków… Jak zamieszkaliśmy razem okazało się, że on nie jest gotowy do samodzielnego życia. Mieszkając u matki nie pracował, tylko oddawał się swoim pasjom: robił zdjęcia, jeździł na rowerze. Zero obowiązków. Musiałam nauczyć go życia. Cały czas się uczy. Nie wiedział, że śmieci trzeba wynosić regularnie, że po posiłku się zmywa, że istnieje coś takiego jak lodówka, czy piekarnik i je też  trzeba czasem umyć. Nie wiedział, że siedząc z kimś przy stole wypada rozmawiać. Moi rodzice, kiedy go poznawali mówili: Fajny chłopak, tylko dlaczego nie wie, z kim najpierw się przywitać, dlaczego nie mówi dzień dobry, tylko bąka coś pod nosem, dlaczego nie przepuszcza kobiet w drzwiach… Potrzebowałam czasu, by zrozumieć, że to nie jego złośliwość, tylko niewiedza. Dla niego od początku istnienia „nas” życie jest ciągłą szkołą, a ja pewnego rodzaju nauczycielem. Ta rola nie zawsze mi odpowiada, bo nie jestem wszechwiedząca i nie chcę pełnić roli mentora, tym bardziej, że jestem młodsza… ale  muszę go instruować. Wychował się w takiej, a nie innej rodzinie, dlatego nie zawsze wie jak się zachować. Prowadzę go za rękę. Jak czegoś się nauczy chwalę go, mówię jaka jestem z niego dumna. Motywuję go do kolejnych kroków. Mam 23 lata, a przy nim czuję się jak 30-letnia kobieta.

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.

Zamknij