Jagoda 40 lat, mama 14 letniej Sylwii
pielęgniarka, spod Łodzi
Chciałaby pani wiedzieć co czuje matka córki, która się puszcza? Proszę pani, tego wstydu nie da się opisać. Najpierw nie można w to uwierzyć. Ja nie chciałam, chociaż wewnątrz czułam coś innego. Jak się już w to uwierzy to człowiek czuje niewyobrażalny wstyd i ma poczucie, że coś mu w życiu nie wyszło. Że się nie sprawdził jako rodzic. Jako matka.
Na początku w ogóle nie można sobie z tym poradzić. Zgodziłam się o tym pani opowiedzieć, bo przecież nie pochwalę się tym przed rodziną? Jest mi nawet trudno wyżalić się najbliższej koleżance. Nie powiedziałam nikomu bliskiemu. Jedyni ludzie, z którymi rozmawiam to obce osoby, zalogowane na pewnym forum internetowym.
Inni ludzie mogą się tylko domyślać. Tak jak moja sąsiadka, od której dowiedziałam się, że z córką jest coś nie tak. Nie zauważyłabym tego sama, bo do niedawna pracowałam w Anglii. Sylwią opiekowała się moja mama. Nie mam męża. Sylwia jest nieślubnym dzieckiem. Nie poznała swojego ojca. Taty nigdy nie miała.
Wyjechałam za pracą. Zaczęłam zarabiać lepiej niż w Polsce, ale zawsze coś kosztem czegoś. Córkę wychowywałam przez 3 lata na odległość. Dziś wiem, że to był błąd. Wydawało mi się jednak wcześniej, że mamę zastąpić może jej babcia, a ja będę w tej rodzinie takim trochę ojcem, zarabiającym na dom.
Gdy przyjechałam kiedyś na święta zaprzyjaźniona sąsiadka powiedziała, żebym zrobiła coś z tym plotkami o Sylwii. Że ludzie gadają. Że ona się zadaje z takimi dziewczynami, które już się prowadzają z chłopakami i że ona pewnie robi to samo. Jeździ do Łodzi i tam się spotyka z mężczyznami. Dała mi to tak delikatnie do zrozumienia, ale ja i tak zamarłam jak to usłyszałam.
Już wtedy wiedziałam, że chyba coś jest nie w porządku, bo ta sąsiadka nie jest wścibską, wredną babą, tylko bardzo dobrym człowiekiem. Nie powiedziałaby tego, gdyby nie była do końca przekonana, że to jest ważne. Nie wiedziałam jak powiedzieć o tym córce. Zawsze unikałam z nią rozmów o mężczyznach, miłości, seksie. Dlaczego? Bałam się, że ona będzie drążyła temat ojca.
Nie wiedziałam jak się za to zabrać, ale zaczęłam się co raz bardziej niepokoić. Zastanawiałam się: skąd ona ma nowe rzeczy w szafie, bo przecież nie kupione przez ze mnie w Anglii? Kto jej to kupuje? Ja jej przywoziłam wiele, ale nie to. Moja mama nie kupiła jej tego ze swojej emerytury, daje jej tylko 50 zł kieszonkowego raz na miesiąc. Byłam przerażona.
Próbowałam wybić sobie z głowy, że ona sobie znajduje tzw. sponsorów, ale jak zbliżał się powrót do Londynu zebrałam się w sobie i powiedziałam Sylwii, że wiem o plotkach. I żeby mi wytłumaczyła dlaczego ludzie mówią, że ona zadaje się w Łodzi ze starszymi facetami. Odpowiedziała, że się nie zadaje. Że jeździ tylko z dziewczynami i one rzeczywiście czasem dają się poderwać.
Wiedziałam, że ona robi to, co one, bo zaczęła strasznie kręcić. Córka nie umie kłamać. Jej ojciec mnie oszukał i ja od dziecka byłam wrażliwa na kłamstwo. Uczyłam ją, że może robić wszystko, dam jej dużo wolności, ale żeby mnie nigdy nie oszukiwała. Zawsze wyczuwałam jak nie chciała mi powiedzieć prawdy. Popłakałam się, jak zauważyłam, że kłamie.
Nie wiedziałam co mam robić. Siedziałam w domu i płakałam w ukryciu przed moją mamą. Nie wiedziałam jak z córką dalej rozmawiać. Po kilku dniach pojechałam z tym do psychologa. Prywatnie, w innym mieście. Psycholożka powiedziała mi, żebym zaczęła nad sobą pracować i nad relacją z córką na terapii rodzinnej i skończyła z obwinianiem. Uczę się okazywać córce zainteresowanie i miłość. To nie jest łatwe, bo zawsze byłam chłodna. Chciałam być dobrą, ale wymagającą matką i jednocześnie surowym ojcem. Dziś wiem, że to był błąd, bo dziecko w niepełnej rodzinie potrzebuje więcej miłości.
Zaciągnęłam córkę na terapię prawie siłą. Jak miałam poradzić sobie sama, jak ona nie rozumiała do końca, że robi źle? Tłumaczyłam jej, a ona swoje. Mówiła: -Trzeba sobie w życiu jakoś radzić. Facet powinien też coś od siebie dawać. Jak to wyglądało w galerii w Łodzi? Nie wiem. Nie wypytywałam o szczegóły. Nie potrafiłabym chyba zapytać. I nie chciałabym o tym słuchać. Pani by zapytała swoje dziecko?
Chodzimy dwa razy w tygodniu na spotkania z psychologiem. Wcześniej brałam środki uspokajające. Dziś jest już trochę lepiej. Wiem, że córka jest młoda i coś jeszcze uda się z tym zrobić. Wierzę w to. I podjęłam ważną decyzję: -Wracam do Polski i zaczynam wychowywać córkę od nowa. Nadrabiać ten czas wychowywania na odległość. Muszę wierzyć, że nie jest za późno.
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dowiedz się więcej
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.