-Czy ta praca mi się nie znudziła? Nie. Tu naprawdę jest co robić. Nie chciałabym zmieniać pracy. Tu jest mi dobrze. Lubię swoją samotność. Nikt tu nade mną nie stoi, nikt nie popędza. Jestem tu sobie sterem, żeglarzem i okrętem.
Gdy Weronika Łozicka kończy służbę wsiada na rower i wraca do Sasina. -Lubię spotkać kogoś po drodze. Po pracy jadę też często kogoś odwiedzić. -Tęskni pani w takim razie do ludzi? –pytam. -No dobrze. Przyznaję, że rzeczywiście czasami doskwiera mi ta samotność, ale… to są właściwie takie „fale” – czasem jest mi tu samej gorzej, czasem lepiej… Dobrze mi czasem pobyć w samotności, chociaż… czasami chciałabym się z kimś pokłócić, a nie ma z kim… Kiedy z kolei pokłócę się w domu z mężem i mam go dosyć bardzo doceniam latarnię. (śmiech)
Śni jej się czasami, że patrzy z latarni przez okno, a dookoła pełno wody – morze wylało. -Kiedyś miałam też sen, że latarnia złamała się jak zapałka. Boję się, żeby te sny nie okazały się prorocze…
-Urlop? Zawsze spędzam z ludźmi. U rodziny. Chciałabym, żeby latarnia została w rodzinie. By zarządzał nią mój syn. Wchodził jak ja po tych starych drewnianych schodach, gdzie niesie echo i latem jest gorąco, a zimą zimno.
Łozicka mówi, że zima nie jest dla niej jako latarnik wcale najgorsza. -Najgorzej jest podczas burzy, jak walą pioruny. Latarnia jest najwyższa w okolicy. Boję się wtedy strasznie.
-Czy czytała pani „Latarnika”? –Oczywiście-mówi Łozicka. -Myślę, że różnimy się z nim tym, że on czytał Mickiewicza, a ja, jeśli w ogóle mam tu chwilę czasu dla siebie, to czytam… babskie gazety.
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dowiedz się więcej
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.