Krówka reklamówka
Tak było do 1990 r. Kiedy w Polsce można było kupić już nie tylko krówki i wedlowski torcik, ale też słodycze zagranicznych producentów, firma Pomorskich i po raz pierwszy po wielu latach odczuła spadek sprzedaży.
-Trzeba było myśleć żeby sprzedawać krówki w innej formie-wspomina tamten czas Dołęgowska. –Podpowiedziałam wtedy rodzicom, żeby zacząć sprzedawać krówki firmom, w papierkach z ich logo tak, żeby mogły nimi częstować swoich klientów i jednocześnie się reklamować.
Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Klientów nie trzeba było nawet specjalnie szukać, bo szybko zaczęli zgłaszać się sami. -Moja mama zaproponowała, żeby krówki reklamowe stały się moją działalnością. Od 1990 r. sprzedawałam krówki Pomorskiego, ale te dla firm, nie na rynek-mówi Dołęgowska.
Mogła realizować nareszcie to, o czym myślała od dziecka: żeby etykiety cukierków ładnie wyglądały i wymyślać nowe formy sprzedaży. Na krówkach już nie było rysunku krowy, tylko często logo wielkich koncernów: farmaceutycznych, czy samochodowych. Biznes rodzinny kręcił się dalej.
Leszek Pomorski zmarł w 1999, jego żona rok później. Firma została w rękach Konstancji Dołęgi-Dołęgowskiej i jej przyrodniego brata Piotra Pomorskiego. Pracowali razem przez siedem lat. W 2007 roku ich drogi się rozeszły. Konstancja Dołęga-Dołęgowska zaczęła produkować krówki już nie Pomorskiego, tylko swoje.
Krówki Dołęgowskiej powstały najpierw nie w Milanówku tylko w Tarczynie. –Rozstaliśmy się z Piotrem z dnia na dzień. Szybko znalazłam miejsce, żeby uruchomić swoją produkcję. Pojechałam do obcego faceta na terenie Tarczyna, który robił kiedyś krówki i wynajął mi zakład z dnia na dzień. Wpuścił mnie w poniedziałek na halę, we wtorek zaczęłam gotować i już w środę sprzedawałam krówki-wspomina.
W Tarczynie przy maszynie stanął najpierw jej mąż. Zwolnił się z dnia na dzień z pracy z kierowniczego stanowiska i stanął przy kotle. Po 3 latach produkcji w Tarczynie Dołęgowska kupiła własne maszyny i przeniosła się do Milanówka, gdzie produkuje swoje krówki do dziś.
Tak, to był ten smak
Zakład Dołęgowskiej znajduje się na końcu Milanówka, na granicy z Grodziskiem Maz. W jednym pomieszczeniu krówki się gotuje, w drugim chłodzi i zawija w papierki. Przy dużym stole siedzi kilka kobiet i sprawnie zawija cukierki w różnokolorowe etykiety.
Kiedy Dołęgowska zaczęła sama robić krówki odnalazła w domu stare zapiski Feliksa Pomorskiego i zaczęła stosować jego receptury. Do swojej krówki dodaje tak, jak radzi ojciec polskiej krówki -dużo mleka. -Nie cukru, czy syropu, to ma być krówka mleczna. Prawdziwa ciągutka-tłumaczy. -Chodziło mi o to, żeby ktoś powiedział: To jest smak mojej młodości albo Babcia mi mówiła jakie to było kiedyś dobre, a teraz tragedia, a pani robi to tak, jak tamte ciągutki.
Leszek Pomorski uczył ją, że trzeba być blisko ludzi w swojej fabryce krówek. –Ja też tak jak on zżywam się z pracownikami. Wiem o nich dużo tak, jak Leszek o swoich ludziach-mówi Dołęgowska. Różni nas tylko to, że on musiał w PRL-u walczyć o dobre mleko, a ja muszę walczyć dziś o klienta.
Cukierek narodowy
Wracając z krówkami do Milanówka Dołęgowska chciała powrócić do tradycji zapraszania do zakładu szkół. Wkrótce przyjeżdżają do niej przedszkolaki z Warszawy. Zamówiła im małe fartuchy.
Na jedną z jej córek, która rozdaje dzieciom krówki, wszyscy mówią: Krówka. Chciałaby przejąć firmę. Zdziwiła się ostatnio jak mama jej powiedziała, że zacznie od zamiatania jak Feliks Pomorski. Do drugiej córki, która uczy się w szkole baletowej Dołęgowska mówi w żartach: Ewa, bierz do szkoły krówki, wykończysz konkurencję.
Jej krówki jeżdżą na imprezy firmowe do dużych korporacji, na konferencje, seminaria i do Pałacu Prezydenckiego. W czerwono-białych etykietach są dostarczane na 11 listopada i na 3 maja.
Twarda, a w środku łezka
Siedzimy w Milanówku w domu Konstancji Dołęgi-Dołęgowskiej. Obok miejsca, gdzie w dawnej kuchni Pomorskich toczyły się rozmowy o krówkach. Na stole cukierki, ale nie z rysunkiem krowy, tylko nazwami dużych koncernów.
-Krówka mi po prostu smakuje-mówi Dołęgowska. -Takiej pasji nie mam do niczego. Muszę się mocno trzymać tych krówek, bo ja nic innego w życiu nie umiem. Taka krówka-reklamówka, którą ja sprzedaję różnym firmom to jest moje dziecko-mówi z dumą. Tak, jak pomysłem na cukierek była krówka Feliksa Pomorskiego.
-Prawdziwa krówka ma na zewnątrz twardą konsystencję pod którą jest tzw. łezka, czyli to coś ciągnącego w środku –tłumaczy Konstancja Dołęga-Dołęgowska. –Tak wygląda najlepsza krówka, czyli ciągutka mleczna.
Kiedyś jeden z klientów zwrócił jej uwagę. -Proszę pani, te krówki są straszne. Dookoła skorupka, a w środku ma, widzi pani, taką łezkę… Ja na to: Wie pan, to był największy komplement jaki kiedykolwiek usłyszałam. Tak właśnie wygląda prawdziwa mleczna ciągutka.
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dowiedz się więcej
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.