Guzikowe historie

Guziki są jak biblioteka. Każdy guzik niesie ze sobą jakąś historię. I każdy to inna opowieść. O guście, czy namiętności danej osoby. O jej losach. Zanim zacząłem je zbierać mało wiedziałem o guzikach i o ludziach. Dziś wiem więcej.

Jacek Rutkowski: -To jest tak, jak z gonieniem zajączka. Zabawa polega na szukaniu. Każdy guzik to podróż. Kiedy jakiś dociera do nas do domu to tak, jakby ktoś do nas przyjechał. Jakiś gość. Puka, a my mu otwieramy. Tak, jak jakiemuś naszemu znajomemu, bo przecież go wszyscy znamy. Piszemy od razu odpowiedź do osoby, od której guzik przyszedł, z potwierdzeniem, że dotarł.

Jacek Rutkowski każdy guzik fotografuje, kataloguje, czyli nadaje numer, a list wkłada w specjalną teczkę. Guzik przyszywa do odpowiedniej tekturki albo wkłada w foliową torebkę, a potem do pudełka. Każdy guzik ma u niego w domu swoje miejsce. W guzikach musi być porządek, bo to są cenne rzeczy. Nie do powtórzenia. Szkoda byłoby je zgubić.

Dlatego żyją całą rodziną wśród teczek, segregatorów i pudełek. Wśród guzików. Jacek Rutkowski: -Guziki pomogły mi się zorganizować. Walczyć z wrodzoną skłonnością do robienia bałaganu. Bez nich moje życie byłoby … porozpinane. Takie rozmemłane. Chce pani wiedzieć jak wygląda życie wśród guzików? Tak właśnie wygląda. Życie wśród guzików jest w porządku.

*

Igły, nici i guziki. Z masy perłowej, z kości bawołu, z drewna. Do odzieży, do pościeli i miniaturowe do przypinania kołnierzyków. Sklep przy ulicy Zduńskiej przy rynku w Łowiczu nie był duży (16 metrów kwadratowych z zapleczem), ale jak na dobrze zaopatrzony punkt pasmanteryjny przystało – można było w nim dostać wszystko.
Zapięcia, tasiemki i spinki do koszul. Jacek Rutkowski: -Pasmanteria przy Zduńskiej to była duża lada w centralnym miejscu i setki kasetek. W sklepie każda rzecz miała swoje miejsce. W specjalnych szufladach z tysiącami przegródek znaleźć można było to, co niezbędne krawcowej i co powinno znaleźć się w pudełku z igłami w każdym domu.
Jacek Rutkowski o sklepie swojej babci Czesławy ze Srzednickich Majewskiej wie tylko z rodzinnych opowieści. Babcia zmarła, gdy miał rok. Jej sklep funkcjonował przy Zduńskiej do końca wojny. Kiedy część budynku spłonęła Czesława Majewska zlikwidowała pasmanterię i zajęła się szyciem kołder na zamówienie. Zmarła w 1967 roku. Zostały po niej igły, nici i guziki.

 *

Z dzieciństwa pamięta ukłucia igłą i guziki, choć nie mógł bawić się nimi tak, jak klockami. Po pierwsze: guziki to była pamiątka po babci, po drugie wyjmowanie ich z szafy w domu dziadka oznaczało zawsze rewolucję, a na bałagan dziadek też nie chciał się godzić. Z dzieciństwa Jacek Rutkowski zapamiętał więc jedno: – Z guzikami trzeba ostrożnie. 

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.

Zamknij