Krówki, czyli słodka historia

Reportaż z magazynu Zwierciadło

Konstancja Dołęga-Dołęgowska odnalazła dawną recepturę na mleczną ciągutkę i przywróciła smak tradycyjnych krówek z Milanówka. Krówka według tego przepisu trafia dziś do Pałacu Prezydenckiego na obchody najważniejszych uroczystości państwowych.

-Jak wyjmuję krówkę z papierka od razu wiem jak została zrobiona. Jak jest miejscami przezroczysta to wiadomo, że było dodane za dużo syropu, a jak kruszeje to za dużo cukru  – mówi Konstancja Dołęga-Dołęgowska. –O, ta krówka jest na przykład ciemna. To bardzo dobrze, bo to oznacza, że była długo gotowana. Żeby krówka była smaczna musi się długo gotować.

O tym jak zrobić dobrą krówkę Dołęgowska słyszała od dziecka. Wychowała się w domu Leszka Pomorskiego, producenta krówek z Milanówka. – Siadaliśmy w kuchni i non stop rozmawialiśmy o krówkach. O kotle, w którym miesza się masę na krówki. O tym, że trzeba wymienić palnik, na którym stawia się kocioł. O tym, że mleko musi być dobrej jakości, bo to ono nadaje krówce smak. Myśleliśmy z mamą i  Lesiem jak usprawnić produkcję i przeżywaliśmy, gdy nasze krówki jechały za granicę-wspomina Dołęgowska.

Kiedyś z Milanówka pojechał duży transport krówek do Kanady. -Centrala Handlu Zagranicznego przekazała nam zamówienie na 12 ton. Przygotowaliśmy duży kontener i krówki pojechały. Zdziwiliśmy się, kiedy znów odezwała się centrala, żeby naszykować krówki do Kanady. Okazało się, że za pierwszym razem Kanadyjczycy postawili kontener z cukierkami w jakimś hangarze. Po tygodniu otworzyli magazyn i zobaczyli, że jego tylna ściana jest rozebrana, a w środku siedzą dwa niedźwiedzie i jedzą krówki. Miśki poczuły ich zapach i włamały się do środka. Tak im zależało, żeby się dostać do krówek!

Cukierek z rysunkiem krowy

Zapach krówek, które przyciągnął kanadyjskie grizzly to zapach waniliny, którą dodaje się do  cukierków, by wzmocnić smak mleka. W Milanówku ten słodki zapach rozchodził się z zakładu Leszka Pomorskiego na całą okolicę.
Fabrykę krówek w Milanówku otworzył jako pierwszy Feliks Pomorski, ojciec Leszka. Feliks Pomorski na początku XX wieku pracował w fabryce słodyczy w Żytomierzu. Został tam posłany przez ojca do pracy, jako 6-letnie dziecko. Podpatrzył jak się robi krówki i kiedy w l921 r. wrócił do rodzinnego Poznania zaczął produkować słodycze m.in. krówki. Jako pierwszy w Polsce. Na papierkach cukierków był zamieszczony rysunek krowy, stąd ich nazwa – krówki.

W grudniu 1939 roku został wysiedlony z Poznania do Generalnej Guberni, zamieszkał w Milanówku i tu dalej pod nazwiskiem Pomorski produkował krówki. Wybór padł na te właśnie cukierki, bo były najprostsze do wykonania.
W 1952 roku fabryka Feliksa Pomorskiego przeszła w Grodziski Przemysł Terenowy, a potem pod Zakłady Przemysłu Cukierniczego 22-lipca. Jak głosi rodzinna opowieść Feliks Pomorski gdy dowiedział się o upaństwowieniu swojego zakładu wziął tylko laskę i wyszedł z fabryki. -Tragedia była w domu podobno straszna. Leszek Pomorski nie chciał potem w ogóle tego wspominać -mówi Dołęgowska.
Feliks Pomorski przeniósł się zaraz potem na ulicę Spacerową do stróżówki na działkę, którą kupił kiedyś żonie. W tej stróżówce w lokalu 80-metrowym mógł zrobić tylko jeden asortyment, więc w jednym kotle zaczął gotować krówki. Sprzedawały się świetnie. Po śmierci Feliksa, nazywanego dziś ojcem krówki w Polsce, firmę przejął Leszek Pomorski, ojczym Konstancji Dołęgi-Dołęgowskiej.

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.

Zamknij