Poród? Tylko w domu!

Tata odbiera syna 

Kiedy Joanna Sobusiak-Płatek w 2008 roku rodziła w Krakowie swojego syna Wiktora położna, która miała dojechać do niej do domu, odbierała akurat poród u kogoś innego. Mąż Joanny stwierdził więc w pewnym momencie (już było widać główkę), że muszą z Joanną radzić sami, bez położnej. I urodzili Wiktora we dwójkę. We własnej łazience.

Gdy położna w końcu do nich dotarła Joanna siedziała na poduszce i tuliła małego do piersi. Z czynności porodowych została już tylko do przecięcia pępowina. Położna zapytała męża Joanny, czy chciałby ją przeciąć, jak to często robią tatusiowie w szpitalach, ale on zażartował, że to dla niego żadna atrakcja, bo… on odbiera porody.

Wiktor jest bowiem drugim dzieckiem, który urodzili razem z Joanną w domu. Po pierwszym porodzie, w 2006 roku, kiedy wszystko przebiegło sprawnie i w ich łazience przyszedł na świat pierworodny syn – Oskar, nie wyobrażali już sobie rodzić kolejnego dziecka w szpitalu. 

Joannie ten pierwszy poród kojarzy się z zapachem domowego ciasta. Kiedy zaczęły się skurcze wsadzili z mężem biszkopt z owocami do piekarnika, żeby mieć czym poczęstować położną. Wprawdzie ciasta nie dopilnowali, bo zaczęli rodzić, ciasto opadło i wyszedł zakalec, ale zapach pozostał. 

W 2006 roku 31-letnia Joanna wybrała dom na miejsce narodzin swojego pierwszego syna, bo miała słaby kręgosłup i nie wyobrażała sobie rodzić w pozycji leżącej jak to się zwykle odbywa w większości szpitali. W czasie dni otwartych na jednym z krakowskich oddziałów ginekologicznych wypróbowała nowoczesny fotel do rodzenia, ale okazało się, że nie da się na nim wysiedzieć, a co dopiero rodzić. Dlatego m.in. zdecydowała się na poród domowy. Jej mąż, m.in. po rozmowie z położną, na tę propozycję przystał.

Dziadkowie Oskara o planach domowego porodu nic nie wiedzieli. -Nasi rodzice rodzili tak, że ojcowie oglądali dzieci przez okno, nie mogli być przy żonach, dla tego pokolenia poród rodzinny to coś nowego, a co dopiero poród w domu –tłumaczy tę decyzję Joanna.

Mówili wprawdzie mężem rodzinie pół żartem pół serio, że Joanna będzie rodziła w domu, ale jak już ktoś dopytywał o szpital podawali rezerwowy –ten do którego w razie czego mieliby pojechać. Gdyby pojawiły się komplikacje. Nic na to nie wskazywało, bo ciąża rozwijała się prawidłowo, ale szpital musieli na wszelki wypadek też wziąć pod uwagę.

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.

Zamknij